Po długiej przerwie, spowodowanej m.in. przeprowadzką, brakiem internetu itd., pora na reaktywację bloga. Zapewne będzie mniej relacji z koncertów, rzadsze też będą wpisy, ale lepszy rydz niż nic, czyż nie?
Na początek wywiad!
Zapraszamy do przeczytania wywiadu, a właściwie dwóch wywiadów z zespołem SOUL PISTOLS. Pierwszy wywiad przeprowadzono w czerwcu 2013 r. przy zbieraniu materiału do drugiego numeru świętej pamięci "RudeMaker Ska Zina". Na pytania odpowiadał wówczas Krzysiek (poza tym dotyczącym Skautów - na które odpowiedział Grzegorz). Druga część to wywiad przeprowadzony przez Jacka (aka Jst) z Grzegorzem Zacharewiczem. Wielkimi krokami zbliża się trzecia edycja Ostróda Ska Reggae STOMP, więc nie powinien dziwić temat rozmowy. Czytając oba wywiady możecie zobaczyć, jak potoczyły się losy zespołu, czy wyszło coś z zapowiedzi. Zapraszamy do czytania!
Zanim "narodził" się Soul Pistols, graliście jako ReCovers Band. Dlaczego zmieniliście nazwę? I dlaczego akurat na Soul Pistols (fascynacja soulem, może Sex Pistols)? I czy za zmianą nazwy, pójdzie też zmiana repertuaru?
To prawda. Nazwa ReCovers pojawiła się w momencie kiedy sami nie byliśmy pewni czy chcemy grać dla siebie i kilku kumpli, czy z tego projektu może wyjść coś więcej. Początkowo byliśmy nastawieni na zabicie nudy przez pogranie coverów za piwko i przy piwku, stąd wyraźne nawiązanie do tego faktu w pierwszej nazwie. Jednak w pewnym momencie poczuliśmy, że z tej kapeli może być coś więcej, coś autorskiego i świeżego. Postanowiliśmy więc zmienić nazwę na mniej "kojarzącą się". Nowa nazwa jest bardziej intrygująca. Co prawda nie kojarzy się jednoznacznie z reggae czy ska, ale soul bez wątpienia jest jednym z głównych korzeni, z których wyrosła muzyka jamajska. A pistolety – wiadomo, klawe z nas chłopaki, zabójczo przystojni, nie strzelamy ślepakami a tak poważnie, to niech każdy interpretuje jak mu pasi. Zmiana nazwy nie wpływa na dotychczasowy repertuar. Jednak czujemy, że wciąż się rozwijamy, a razem z nami kawałki, które gramy. Zaczynaliśmy grając piosenki w ich oryginalnych aranżach. Teraz coraz częściej bawimy się konwencją, zmieniamy aranżacje znanych hitów na reggae'owe, albo dopisujemy polski tekst do jamajskich szlagierów.
Soul Pistols to projekt stricte koncertowy, czy w planach (bliższych lub dalszych) macie wejście do studia?
Już weszliśmy do studia, pytanie tylko kiedy z niego wyjdziemy. Aktualnie wybraliśmy kilka numerów i nagrywamy do nich traki.
Będziecie grać tylko covery, czy także autorskie numery? Czy granie przez współczesne zespoły dość już wiekowych piosenek ma sens? Jaki? Czego to uczy? Co daje (przede wszystkim muzykom)?
Autorskie kawałki, które może z czasem się pojawią robić będziemy pod innym szyldem, jednak szeroko pojęta zabawa z coverami będzie kontynuowana. Czy granie coverow ma sens? Według nas tak, a ten sens różnie można odbierać. Możemy uznać to jako trybut dla wielkich Jamajców, albo szerzenie "ska-propagandy". W Olsztynie ludzie kojarzą i lubią piosenki, które gramy, a także ich autorów, to że mogą pobujać przy nich na żywo odbierają chyba jako sporą frajde. Z pewnością dla nas jako muzyków jest to sposób na podciągnięcie swoich umiejętności. Ja czuję, jak bardzo ja sam i razem jako zespół podciągnęliśmy się wokalnie.
Czy macie jakichś ulubionych jamajskich artystów lub okresy w muzyce jamajskiej?
Łączy nas ten sam nabożny stosunek do jamajskiego oldschoolu, do skinhead reggae, rocksteady i ska. Do artystów, na których wypisanie nie starczyłoby tego wywiadu. Poza tym każdy z nas ma jeszcze jakieś indywidualne ciągoty bliższe lub dalsze reggae, jednak oldschool jest na absolutnym topie.
Czy jest obecnie na Jamajce/świecie artysta (oczywiście, chodzi o kogoś z młodszego pokolenia), którego piosenki za 40 lat, będą brały na warsztat zespoły, takie jak Soul Pistols?
Jasne! W sumie to nawet czasem gramy fragment piosenki takiego zespołu – Aggrolites na przykład! Wielka sprawa, tak jak 2-tone odkurzył ska, tak Aggro odkopało skinhead reggae. Jest wiele świetnych zespołów, które grając ocierają się o klasykę. Ja uwielbiam The Upssessions, Los Granadians czy Red Soul Community.
Skąd w ogóle pomysł na granie takiej, a nie innej muzyki?
Nie rozumiem pytania, a co mielibyśmy grać? Rapsy? Przecież to najpiękniejsza muzyka z niezwykle szerokim spektrum przekazu od romansu do slackness, od krzyku o wolność i sprawiedliwość do pochwały dobrej zabawy na parkiecie. Większość z nas poznała tę muzykę dużo wcześniej i grała w innych ska, reggae kapelach. My po prostu nie mieliśmy innej możliwości niż grać BOSS SOUND.
Co musiałoby się wydarzyć, by muzyka ska/rocksteady/early reggae, miała w Polsce taką pozycję, jak reggae (szeroko pojęte, z pominięciem rzecz jasna early/skinhead)?Historia polskiego roots reggae i różnych jego mieszanek z punk rockiem i innymi gatunkami sięga poprzedniego systemu politycznego, potem długo długo nic i wielki boom w 2005 r., kiedy to ukazały się debiutanckie albumy Vavamuffin, Jamala, Natural Dread Killaz. A w ska?
Nic. W Polskę nie uderzy nagle meteor, z którego wyjdzie super kapela, którą pokochają rzesze rodaków, a my wszyscy, słuchający dotąd tej muzyki będziemy chodzić w splendorze. Może niektórzy tak to widzą, mają na to nadzieję, ale nic takiego się nie stanie. To może oklepana gadka, ale kluczem jest edukacja, praca u podstaw, bez napinek. Ja wszystkie te komponenty widzę w scenie sound systemowej, która powoli w Polsce powstaje. Fire Corner w Olsztynie, Sweet and Dandy w Łodzi, Live Injection w Warszawie i inne imprezy w polskich miastach są kluczem. Puszczać dzieciakom Derricka Morgana z winyla, rozkochać je aż upomną się o jego koncert. Z grubsza właśnie tak to wyglądało, jeśli chodzi o polską scenę reggae do 2005. My nie powinniśmy ani płakać, ani się podpalać tylko robić swoje.
Czym wy tam oddychacie na Warmii i Mazurach, że co i rusz coś się u was dzieje? Real Cool Sound, Husky, ReCovers Band / Soul Pistols, wcześniej Skauci, imprezy z cyklu Fire Corner, ostatnio Ska Reggae Stomp, a do tego Ostróda Reggae Festival. Tylko pozazdrościć.
Warmińsko-mazurskie sensi, zielone płuca Polski a poważnie to chyba Bóg rzucił w jedno miejsce pomiędzy Ostródę a Olsztyn kilka-kilkanaście osób, którym się chce robić ferment. Gdy zaczynały nigdy nie zakładały profitów i fejmu, a jednak coraz więcej ludzi dostrzega ich robotę. A my ciągle nie mówimy ostatniego słowa, to dopiero początek...
fot. Karolina Paziewska |
No i na koniec pytanie o... Skautów. Czy to już zakończony rozdział, czy od czasu do czasu przy jakichś okazjach (takich jak styczniowy Ostróda Ska Reggae Stomp) będziecie reaktywować kapelę?
Tak chcieliśmy zamknąć Skautowy rozdział, żeby móc się skupić na Soul Pistols w takim stopniu, żeby mogło to ruszyć do przodu. Czas jednak pokazał, żeby nigdy nie mówić "nigdy". Jak będzie w przyszłości? Mamy tak dużo nowych pomysłów i pięknych kawałków do pokazania ludziom, że szkoda to marnować grając ludziom te same kawałki co 10 lat temu. Na szczęście polska ska publiczność dorasta i ma coraz bardziej świadomy gust, dzięki czemu jest coraz mniej "Mamoniowego" podejścia do tej muzyki i muzyki w ogóle. Chcielibyśmy żeby brzmienie starych kawałków z czarnych krążków było dla ludzi właśnie czymś nowym i odświeżającym.
Rozmawiamy przed 3. edycją ostródzkiego Ska Reggae STOMP. Skojarzenie tej imprezy z zespołem Soul Pistols jest oczywiste. Czy ktoś spoza zespołu także jest zaangażowany w organizację imprezy i czy jest to całkowicie autorski pomysł zespołu? Czy może konkretnie kogoś z członków?
Oprócz mnie i basisty Soul Pistols - Marka Ignatjuka, imprezę współorganizuje też Bartek Kucharski aka DJ Husky. Od pierwszej edycji bardzo nam pomagał ogarniając scenę DJ-ską. Dzięki doświadczeniu przy organizacji cyklu Fire Corner czy współtworzeniu audycji Reggae Front w UWM FM wyrobił się na konkretnego zawodnika i chwała mu za to!
STOMP jest jedyną tak tematycznie ukierunkowaną imprezą w Polsce. Jest już, mam nadzieję, stałym punktem w waszych corocznych planach?
Pierwszy STOMP wyszedł spontanicznie. Chcieliśmy zrobić koncert zespołowi The Bartenders, a wyszło to co wyszło. Impreza przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Na drugiej edycji, oprócz lokalsów, pojawiło się jeszcze więcej osób z całej Polski. O ile frekwencja z roku na rok będzie wzrastać - STOMP będzie grał dalej.
fot. Luc Chives (fotoślad.pl) |
Póki co stawiacie na krajowy skład imprezy, ale może w przyszłości, wzorem imprez niemieckich, poszerzycie skład o jakąś zagraniczną gwiazdę? I czy w ogóle wybiegacie myślami do kolejnych edycji imprezy?
No właśnie potrzebujemy młodej krwi wśród zespołów ska reggae w Polsce, bo inaczej na kolejne edycje headlinerzy przyjeżdżać będą zza granicy. ;) Pojawiają się już takie opcje na ewentualne kolejne edycje, ale wszystko rozbija się o frekwencję i czy impreza finansowo się zamknie. Wszystko jest organizowane przez naszą trójkę i opiera się na biletach. Nie otrzymujemy niestety żadnych dotacji od miasta. Tak więc kolejne edycje zależą tylko od Was wszystkich, którzy na nich się zjawią.
Jak kształtowała się frekwencja w Barze u Zdzicha podczas pierwszej i drugiej edycji?
Frekwencja oscylowała w okolicach 500 osób.
Wracając do samego zespołu, czy po sukcesie jakim bez wątpienia była piosenka "Pod choinkę", doczekamy się kolejnych produkcji rodem z JamLab studio?
"Pod choinkę" było pieczołowicie zaplanowanym przedświątecznym spontanem hehehe. Miało być symbolicznie - taki 'kawałek na święta' a wyszło bardzo fajnie. Jeśli chodzi o inne produkcje - zaczęliśmy nagrywać materiał na nasz coverowy album Soul Pistols, ale rozjechało się to w czasie. Materiał zamierzamy na pewno ukończyć. Kiedy? Nigdy nie pytaj zespołu "kiedy wyjdzie płyta", dopóki materiał się nie tłoczy na nośniku, a na okładkach schnie farba.
A samo studio na olsztyńskiej Nagórkach to inicjatywa i prywatny zakątek Grzegorza?
Tak jest to mój mały azyl. Zaadaptowałem akustycznie niewielkie pomieszczenia. Zniosłem trochę uzbieranego sprzętu, żeby nie tłuc się więcej po salkach prób i żeby móc w spokoju płodzić muzyczne pomysły czy grać próby. Jest zabawa.
Samo zebranie się na probe zespołu jest dla Was problemem? Pytam dlatego, że Krzysiek, wokalista mieszka teraz w Warszawie, Grzegorz i Marcin w Olsztynie, a bracia Maciej i Marek w Ostródzie...
Tak, jesteśmy trochę porozjeżdżani. Próby gramy głównie przed koncertami. Nie mamy takiego luksusu, żeby móc spotykać się choćby raz w tygodniu. Tak, Krzysiek siedzi w Warszawie, a tu na linii oln-ostr sprawa często się zmienia.
Próby odbywają się na Nagórkach?
Tak, gramy na Nagórkach albo w Ostródzie.
Plany koncertowe oprócz STOMPa już jakieś są?
I tutaj małe zaskoczenie, bo tegoroczny STOMP będzie ostatnią imprezą, którą zagramy z Soul Pistols. Osoby z zespołu mają różne inne zajęcia i plany. Do tej pory udawało się to wszystko godzić i czasem gdzieś zagrać, ale ostatecznie nie chcemy się bawić w ciągłe wymienianie muzyków i reanimowanie tego projektu. W Soul Pistols muzyka kleiła się tak dobrze właśnie dlatego, że żaden z nas nie był z łapanki, ogłoszeń czy innych castingów. Znaliśmy się od dawna tak samo jak od dawna znaliśmy i uwielbialiśmy muzykę, którą gramy. Nie oznacza to, że nie będziemy w ogóle grać. Przynajmniej ja bez tego nie wyobrażam sobie życia.
Po stracie Molotova, imprezy w Olsztynie koncentrują się teraz w Andergrancie i Carpenterze. Jak to wszystko się układa? Kluby spełniają swoje role? Jak wygląda to z Waszej perspektywy, bo przecież grywacie i w jednym i drugim klubie?
Tak, Molotov był specyficzną knajpą. Bez wątpienia ożywiał koncertowo Olsztyn. Klub Nowy Andergrant jest dobry na duże koncerty na kilkaset osób. Ma zaplecze i porządne nagłośnienie. Carpenter Inn na starówce fajnie się sprawdza przy klubowych imprezach dj'skich (m.in Fire Corner) czy niewielkich kameralnych koncertach. Pojawiło się też fajne, muzyczne miejsce na średniej wielkości koncerty - Klub Amnezja. Zespoły szukające miejsca na koncerty tu w Olsztynie mogą śmiało uderzać do tych miejsc.
Kilka słów od zespołu do czytelników?
*Słuchajcie dobrej muzy.*
*Chodźcie na koncerty.*
*Zakładajcie zespoły.*
*Zbierajcie vinylowe płyty!*