W porównaniu do poprzedniego gigu (ON2B i Inkwizycja), tym razem pojawiło się więcej ludzi. Jako pierwsi zagrali reprezentanci śląskiego hc - HardCase. Gdy widziałem ich pierwszy raz, w katowickiej Zaszytej, to zrobili na mnie niesamowite wrażenie. Teraz niestety już tak dobrze nie było, ot poprawny hardcore punk, nic ponadto.
Po HardCase przyszła kolej na reprezentantów Tychów, czyli Pils. To ich debiut w Rudzie Śląskiej. Ostatnio widziałem ich ponad rok temu w Sosnowcu, w trochę innym składzie. Tak czy siak, ten zespół zawsze gra dobre koncerty. Nie inaczej było i tym razem.
Swój debiutancki album pt. "Punk Rock Gang" wydali w 2008 r. (minęło już prawie 5 lat, ależ ten czas leci) i to właśnie z niego pochodziła większość zaśpiewanych piosenek, m.in. tytułowy "Punk Rock Gang", "Idź się pierdol", "Psychiatryk", "Płonie Warszawa" (czyżby zapowiedź zadym z okazji 11 listopada?). Oczywiście nie mogło zabraknąć hitów ze świetnej demówki, czyli "Nie chodzi nam o miłość", "Świnie" i "Tyski song".
Po zakończeniu jednego z utworów, pewna załogantka w typie B.O.P.P. (słuchacze Lumpex'75 powinni wiedzieć o co chodzi) usilnie domagała się, by Pilsi zagrali jej cokolwiek, obojętnie co (cóż, widać że raczej nie ogarniała, co to za zespół gra), a ona w tym czasie zaśpiewa, a właściwie "zaśpiewa". Niestety zlitowali się nad nią i skłoterka zaczęła się wydzierać, jak nieboskie stworzenie. Ciekaw jestem, czy sama "wokalistka" wiedziała, co tam charczy. Zapewne była to kolejna fanka crust punka.
Wśród publiczności był m.in. Iglak, wokalista Bulbulators, został więc zaproszony do zaśpiewania numeru Ramones, znanego chociażby z koncertów jego macierzystego zespołu. Lipy nie było, parafrazując Hardcorowego Koksa.
Nie był to jedyny ramonesowy akcent, bowiem Pilsi zaśpiewali też "Bonzo rusza na Bittburg" (na wydanej bodaj w 2011 r. kompilacji "Poland 4 Ramones" utwór ten wykonał Włochaty, Pilsi natomiast nagrali nań polską wersję "Let’s go").
Także nowe kawałki, jak np. "Punk Rock Song", brzmiały bardzo dobrze. Myślę, że nie tylko ja chciałbym wreszcie dostać w swe łapska drugi album Pilsów.
Gdy kapela skończyła swój set i zaczęła zwijać sprzęt wspomniany wcześniej Igla, krzycząc "tyskie psy, tyskie psy", najgłośniej domagał się bisu. Co w tej sytuacji mili zrobić Pilsi? No musieli po prostu zagrać.
Był już hardcore i był punk rock, więc nadeszła pora na kolejną kapelę hc - Krangshaft, hardcore prosto ze śląskiej hałdy. Na koncercie tym do zespołu oficjalnie dołączył Dylek, współzałożyciel HardCase.
Krangshaft to w miarę młody twór na śląskiej scenie, istnieją od 2009 r. Widziałem ich po raz pierwszy i grali całkiem fajnie, ale minusem była długość utworów. W hc ma być szybko i na temat. Im utwory są dłuższe, tym wg mnie nudniejsze. Na koniec zagrali covery nowojorskich kapel, m.in. Sick Of It All . Mimo wszystko chętnie zobaczę ich jeszcze raz, w jakimś normalnym klubie.
Na samym końcu miał zagrać zespół Tora Tora Tora, ale niestety ustawiali się tak długo, że musiałem już iść na tramwaj, zwłaszcza że następnego dnia wracałem do Rudy, tym razem w celach sportowych. Właściwie to żadna strata, bo TTT widziałem już kilka razy i fanem nie jestem.
Koncert, jak się później dowiedziałem, zakończył się zadymą. Ludziom, którzy przyjechali z TTT (lub też przyjechali na nich) bardzo przeszkadzał zakaz palenia w sali koncertowej, na który wyczuleni są mieszkańcy Berzy. Cytując Fakira, notabene obecnego także na Berzie, "jebac tych ciuli"!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz