wtorek, 12 listopada 2013

9.11.2013 - Yellow Umbrella - Tychy

Do Polski nie przyjeżdża zbyt wiele zespołów grających ska, a jeśli już zdarzy im się zahaczyć o nasz kraj przy okazji europejskich tras, to rzadko wracają (mniejsza o powody, bo nie o tym tekst). Z zespołów z odleglejszych stron dość regularnie nasz kraj odwiedzał zespół The Toasters, a właściwie "Bucket" Hingley z towarzyszącymi muzykami (skład nie raz i nie dwa był odświeżany). Z bliższych rejonów Polskę często odwiedza niemiecki zespół Yellow Umbrella.


Yellow Umbrella (przez polskich fanów zespół określany jest po prostu mianem Parasolki) pochodzi z Drezna, powstał w 1994 r. Na przestrzeni lat skład zmieniał się kilka razy, jednak frontmanem zawsze był grający na klawiszach wokalista Jens Strohschnieder. Oprócz niego obecnie w Yellow Umbrella grają Harald P. Bohner (gitara, chórki), Gero Dumrath (perkusja, chórki), Jürgen Kalkschies (bas), Bernard Lanis (saksofon tenorowy i sopranowy), Jan Kalb (saksofon altowy, trąbka) oraz Thomas Hellmich (puzon).


Sentyment Parasolek do Polski potwierdzają nie tylko liczne koncerty (grali m.in. w Warszawie, Bielawie, Sosnowcu, Krakowie, Wrocławiu i Tychach), ale też płyty "Little Planet" i "A Thousand Faces", których współwydawcą była polska Agencja Koncertowo-Wydawniczą Karrot Kommando. Dodajmy do tego featuringi Vavamuffin i Rastucha z Paprika Korps na "Same Same - But Different", znalezienie się piosenki YU na kompilacji "Złota Karrota" wspomnianego Karrot Kommando oraz teledysk do "Oh Girl (Boooo's Song)" autorstwa Łukasza Rusinka.




Można więc założyć, że członkowie Yellow Umbrella lubią Polskę, co podobno potwierdzają w wywiadach. A polscy słuchacze lubią muzykę Yellow Umbrella. Dało się to zobaczyć w trakcie najnowszej trasy zespołu, w czasie której zawitali do Wrocławia i Tychów (koncert w Krakowie niestety musiał zostać odwołany).



W sobotni wieczór Parasolki po raz trzeci odwiedzili tyski Kloster Pub. Wcześniej grali w nim 4 kwietnia 2009 r. oraz w 2002 r. Miałem przyjemność być na koncercie przed czterema laty, wtedy też byłem po raz pierwszy na ich klubowym koncercie (festiwalowego open aira nie liczyłem). Po powrocie z Tychów napisałem na forum rudemaker.pl:

To był mój pierwszy koncert Parasolek, ale na pewno nie ostatni, bo zagrali świetnie.

Tak się złożyło, że na ten następny koncert przyszło mi czekać nieco ponad 4,5 roku. Zespół, z dyskografią bogatszą o kilka krążków, wciąż prezentuje się wyśmienicie. Wciąż daje długie, solidne i - przede wszystkim - zróżnicowane stylistycznie koncerty, bo ska i reggae (którego miejscami było trochę za dużo) to nie wszystko. Zespół do jamajszczyzny dodaje rytmy rodem z Bałkanów (przez chwilę - za sprawą fragmentu podobnego do tej piosenki - czułem się, jak na koncercie Emira Kusturicy) czy rytmy, których nie powstydziłby się festiwal Warszawa Singera lub Szalom na Szerokiej. Jednym zdaniem: energetyczna, wybuchowa mieszanka kulturowa! I te solówki na klawiszach! Bez wątpienia godne Rogera Rivasa, o tak.    

Na sobotnim koncercie Parasolki zagrały co nieco bodajże z każdej płyty, koncentrując się na dwóch ostatnich albumach (mniej więcej 1/3 setlisty pochodziła własnie z "A Thousand Faces" i "Little Planet"). Ja jednak czekałem na stare hity, ot choćby "Waitin' In Cairo", "Josephine" czy "Big Promises". Tego ostatniego, niestety, się nie doczekałem. A szkoda, bo to od niego - jeśli mnie pamięć nie myli -zaczęła się moja przygoda z Yellow Umbrella. Ciekawscy mogą poniżej zobaczyć całą sobotnią setlistę.


Yellow Umbrella Setlist Kloster Pub, Tychy, Poland 2013   

W 2009 r. napisałem:
Jeśli chodzi o Kloster Pub to mile się zaskoczyłem. Całkiem przyjemny klub, Warka lana po 5,50 zł. Co prawda scena/parkiet mogłyby być większe, ale i tak źle nie było. 
Trochę zdziwił mnie widok ludzi siedzących przy stolikach, wyglądali jakby przyszli po prostu do knajpy i średnio ich obchodziło, że jest jakiś koncert. Potem się rozkręcili, zwłaszcza pewna (chyba) matka z córką. Publika, która przyszła na koncert, zdecydowanie młodsza niż ta "stolikowa", potrafiła się zachować (czyt. nie pogowała). No może poza dwiema lub trzema osobami.
W sobotę przeżyłem niemalże déjà vu, bo było toczka w toczkę, jak 4 lata temu, to znaczy "stolikowe" towarzystwo w średnim wieku po lewej stronie (gdybym był hazardzistą to założyłbym się, że przynajmniej jego część była także wtedy na koncercie), na parkiecie ludzie w wieku niestolikowym, tańczący i bawiący się, jak Pan Bóg przykazał. Nawet cena piwa przy barze się nie zmieniła.    

Trochę rozbawił mnie tekst barmanki do - zdaje się - stałego bywalca klubu:

A ty znasz ten zespół, co gra?


Dżentelmen ów zespołu nie znał, co tym bardziej należy pochwalić, wszak niewiele już jest osób, które przyjdą (i zapłacą za wstęp) na koncert ska nawet nie znając grającego zespołu.

Jeszcze à propos tekstów barmanek:
niedługo piwo się skończy, więc lepiej weź na zapas
rzekła do któregoś z kolejkowiczów jedna z nich. Dobry marketing, jak wiadomo, jest podstawą sukcesu. 

Do tej pory nie namierzyłem żadnych zdjęć i filmików z sobotniego gigu, więc na pocieszenie filmiki z 2009 r. 







Tychy reklamują się hasłem "Dobre Miejsce". Potwierdzam, jest to dobre miejsce, także na koncerty ska.

Relację można przeczytać także na



AKTUALIZACJA - 13.11.2013
Poniżej zdjęcia autorstwa Przemysława Grzesiaka. Można je także obejrzeć TUTAJ. Dzięki!























6 komentarzy:

  1. Byłem na koncercie we Wrocławiu. Wyglądało to tak, że w klubie było około 70osób w tym około 50osób ściśnięte pod sceną w 2 godzinnym tańcu przerywanym tylko aplauzem między utworami i dyskusjami z muzykami... a to, ktoś wskoczył na scenę aby uściskać lidera sekcji dętej po solówce.... no dużo by mówić... zagrali wszystko... tłumek robił za 1000 gardeł. Muzykom dopisywał humor... zamawiali następne kolejki piwka... i grali.

    OdpowiedzUsuń
  2. A warto dodać, że we Wrocławiu była konkurencja w postaci koncertu Juniora Kelly'ego z Big Bamboo, więc 70 osób to naprawdę niezła frekwencja, wszak nieraz w Madnessie było max 20 osób na ska gigach.

    Btw masz jakieś zdjęcia z koncertu we Wrocławiu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałem, że parę osób robiło zdjęcia i filmy ale w sieci jeszcze nic nie znalazłem. Własnych materiałów nie mam... niestety, bo koncert będę pamiętał długo, a i tak bym chciał mieć taką pamiątkę. Co do ilości koncertów teraz we Wrocławiu... no to faktycznie od września jest permanentny urodzaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia być może już niedługo pojawią się na rudemaker.pl niestety ich jakość nie jest, delikatnie mówiąc, zbyt dobra. Kloster Pub ma bardzo słabo oświetloną scenę ale staram się coś wyciągnąć z tego co mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wrocław Klub Weekend 08.11.2013
    :) Na filmach coś tam słychać! Ale dodajcie sobie wyobrażenie o piwku, delikatnie unoszącej się w powietrzu woni potu... i krystalicznie czyste, ciepłe, perfekcyjne brzmienie YU i tak było w Wrocławiu właśnie mniej więcej od pierwszego numeru....

    Trzy fragmenty:

    https://www.youtube.com/watch?v=YJPBtIyC75U

    https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=r3HrD3Nyjd0

    "Epickie" zejście ze sceny:
    https://www.youtube.com/watch?v=iMCzjx_Hxw4

    OdpowiedzUsuń