Gwarki Tarnogórskie to cykliczna impreza organizowana corocznie, od 1957 r., w pierwszej połowie września. W jej ramach urządza się szereg różnych - pozwolę sobie użyć tak modnego w ostatnim czasie słowa - eventów. Oczywiście najwięcej ludzi przyciągają koncerty na Rynku, tych bardzo znanych artystów, jak i tych będących na początku swej kariery. W tym roku największą gwiazdą był Kult. Oprócz zespołu Kazika Staszewskiego postawiono na trochę młodsze pokolenia muzyków: hip-hopowego Abradaba, bluesową Magdę Piskorczyk, neo-bigbitową Anię Rusowicz, poruszającą się między popem i soulem Anię Dąbrowską oraz trudny do zdefiniowania Łąki Łan (sami określają swoją muzykę mianem "łąki funk").
Jadąc do Tarnowskich Gór miałem nadzieję, że nie będzie to taki organizacyjny niewypał, jak zakończone dzień wcześniej Święto Katowic. Do tej pory na Gwarkach byłem bodaj raz, grały wówczas electro punkowe Mass Kotki. Mimo deszczowej pogody dobrze wspominałem tamten koncert, zwłaszcza że ludzi nie było zbyt wiele, co akurat nie dziwi, biorąc pod uwagę rodzaj muzyki wykonywanej przez Siwą, Lady Electrę i Katiuszę.
W tym roku postanowiłem pojechać tylko na KULT, zespół który w tym roku obchodzi swoje 30-lecie. Co prawda fanem takiej muzyki nie jestem i juz raczej nie zostanę, ale chciałem zobaczyć i posłuchać, rzecz jasna, jak wypadają na żywo z puzonistą Jarkiem Ważnym (do tej pory widziałem go tylko z Vespą i powiedzieć, że było świetnie to mało, chociaż - tak z drugiej strony - skuterowy gang nigdy słabego koncertu nie zagrał). Gdy ostatnio byłem na Kulcie, w 2008 r. w Czeladzi, w składzie z instrumentów dętych były tylko trąbka i saksofon.
fot. Gwarki 2012 |
A co szanowny Kazik Staszewski ze swym zespołem zagrał? Długi (długi, jak na normalną kapelę, bo w przypadku Kultu to norma), przekrojowy 2,5-godzinny set. Kult, w czasie tych trzech dekad, dorobił się 15. albumów, więc mieli z czego wybierać. Według fanatyków tegoż zespołu, będących wielokrotnie na jego koncertach, Kazik i spółka zagrali dziwny koncert. Dziwny, bo pełen starych piosenek.
Koncert na tarnogórskim Rynku rozpoczęto otwierającą debiutancki krążek piosenką "Wspaniała nowina":
Później Staszewski skakał z płyty na płytę, zaśpiewał coś i z "Posłuchaj, to do ciebie", i ze "Spokojnie, i "Taty Kazika", "Taty 2", i z ostatniego studyjnego albumu pt. "Hurra!".A ostatnia wojna jest już wygranaNie będziesz padać na kolana
Chociaż wiemy kto zwycięży
Więc stańmy po stronie zwycięzcy
fot. www.tg.net.pl |
fot. www.tg.net.pl |
Nie mogło zabraknąć takich hitów, jak "Baranek", "Gdy nie ma dzieci", "Arahja" czy "Wódka". Znalazły się także i covery (to już, zdaje się, stały punkt programu), "The Passenger" Iggy'ego Popa i "Zegarmistrz światła" Tadeusza Woźniaka. Utwór Woźniaka wolę jednak w wykonaniu Closterkellera lub - pozostając w kręgach okołokazikowych - Zaciera (parodia pt. "Szewc ciemności").
Z pozamuzycznych rzeczy: Kazik pochwalił się, że po raz kolejny zostanie dziadkiem. Był też apel do rządzących Polską, à propos legalizacji pewnych środków. Podobno były też jakieś oświadczyny, ale to pewnie w momencie, gdy kawałek od Rynku degustowałem Bielską Gruszkową (nie polecam!).
Jak wiadomo, koncert bez bisów jest jak obiad bez zupy (czyli do dupy), więc nie nie można było skończyć grać ot tak sobie. To właśnie na sam koniec Kult zostawił - w moim osobistym rankingu - jeden ze swoich najlepszych kawałków, "Polskę". Do tego "Konsument", "Po co nam wolność" i "Krew Boga".
Potem uwagę domagającej się kolejnych bisów publiczności, oczywiście nie całej, odwrócono efektownym pokazem fajerwerków. Na filmiku da się zauważyć brak synchronizacji osoby odliczającej i osoby odpowiedzialnej za rozpoczęcie pokazu. Nieistotny szczegół.
W czasie koncertu, jak już wspomniałem na początku, jedną z najistotniejszych części zespołu, był dla mnie puzon. Jak zwykle pomarudzę, że było go za mało, no ale to nie on jest kwintesencją Kultu. Może by tak, panie Ważny, pomyśleć o reaktywacji zespołu deSka? Nie ukrywam, że rad bym był, mogąc usłyszeć go na żywo.
Porównując organizację święta Tarnowskich Gór do urodzin Katowic, już na pierwszy rzut oka widać było różnice. Na plus TG, to nie podlega dyskusji. Mimo iż była ochrona, to nie była nachalna, wejść mógł każdy (no, prawie każdy, bo zapewne z piwem w ręku nie wpuszczali, ale to akurat norma), nie przeszukiwali wszystkich plecaków i toreb. Ludzi, dzięki wolnemu wstępowi (wolny = brak wejściówek i innych pierdół utrudniających ludziom życie), było naprawdę mnóstwo - może nawet zbyt dużo, ale w przypadku takich koncertów lepiej za dużo niż za mało. Wszystko to złożyło się na odpowiednią atmosferę.
fot. Tarnowskie Góry Urząd Miasta |
Chociaż także i tutaj organizatorzy nie ustrzegli się małych potknięć. Najważniejsze z nich to ilość toalet. Przy tylu ludziach jednak warto pokusić się o większą ilość toi-toiów, niekoniecznie w bocznych uliczkach, do których trzeba się przebijać przez 10 minut. Tak czy siak, Tarnowskie Góry mimo braku katowickiego rozmachu (sceny w trzech różnych miejscach) zdecydowanie wygrywają.
Na koniec ciekawostka skopiowana ze strony Gwarków - obwieszczenia herolda rozpoczynającego obchody Dni Tarnogórskich Gwarków wygłoszony po raz pierwszy 14 września 1957:
Sławetni mężowie...
Sławetni mężowie świebodnego miasta na górach Tarnowskich - Żupnicy, Dziesiątnicy, Olbornicy, Gwarcy, - Szychmistrzowie, Lenszownicy, Płoczkowie, - Rosztarze, - Traitaczniki, insze Robotniki i Pachołki -
I Wy zacne Białogłowy, ruchliwe żaki i roztomiłe pacholęta. - A także Wy szlachetni Hospites ze wszech krańców ziemi rodzimej do naszego miasta przybyli -
Słuchajcie co od Rajców Miasta postanowione jest, aby odtąd rok rocznie w naszym sławnym górniczym mieście obchodzone i przestrzegane było:
My Rada Górniczego Wolnego Miasta na Górach Tarnowskich wszem wobec i każdemu z osobna, komu o tym wiedzieć należy - wiadomem czynimy:
Gwoli zachowania dawnych obyczajów - jako też młodym dla nauki a odprowadzenia od rozmaitego wszeteczeństwa - narządzujemy a postanawiamy, że ongiś miastu naszemu wolnemu nadany przywilej z łaski miłościwie wtedy panującego margrabiego Jerzego - ma być dalej podtrzymany i prowadzony: - iżby się tutaj, w wolnym górniczym mieście Górach Tarnowskich - każdego lata, od niedzieli po świętym Idzim przez trzy dni sposobny jarmark odbywał - z kramy i dobrem wszelakiem ludowi potrzebnym, tudzież z uciesznymi krotochwilami i komedyjami - jednak przy porządku i bez gwałtów nijakich, a ktoby w tym nie posłuchał, ma jako winien karany być i do kaźni wzięty.
Kupcom wszelakim, tuziemskim i cudzym, osobliwie z Czech, Moraw, Węgier i dalekiego Orientu przybyłym, w tych dniach prawo i wolność dajemy, składowania w miejscach przez urzędniki nasze wskazanych - ich wszelakiego towaru i swobodnie handlować zezwalamy. Takie jest nasze postanowienie, Urzędnikom naszym do czynienia dane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz