Co by było gdyby... Gdyby mistrzowie z XVI czy XVII wieku zaaranżowali współczesne hity. 2 września na bytomskiej ul. Krawieckiej, w imieniu Bacha, Chopina, Mozarta, efekt takiego mariażu zaprezentował Kwintet Śląskich Kameralistów.
Od ostatniego występu KŚK na ul. Krawieckiej, także w ramach finału Krawiecka Art Pasaż, upłynął rok i 2 dni. Wówczas zagrali "Najpiękniejsze melodie żydowskie", tym razem koncert zatytułowano, tak jak ich debiutancką płytę, „ba...ROCKOWO”.
Zatrzymajmy się chwilę przy - na razie dosyć ubogiej - dyskografii zespołu. W 2009 r. Kwintet Śląskich Kameralistów - dzięki sponsoringowi firmy Macrologic SA - wydał, nakładem warszawskiej firmy fonograficznej Acte Préalable, swoją debiutancka płytę pt. "ba...ROCKOWO". Znalazło się na niej 16 popowych i rockowych hitów (+ 2 bonusy) zaaranżowanych przez Dariusza Zbocha, lidera Kameralistów. Miesiąc temu zespół wyszedł ze studia, gdzie nagrywał płytę z muzyką żydowską. Obecnie szukają sponsora, który sfinansowałby wydanie tej płyty. Na razie można ją kupić na koncertach, w wersji demo na CDr (cena 10 zł). Kameraliście mają też już w planach trzecią płytę - będzie to druga część "ba...ROCKOWO". Na razie jest napisana, ale jeszcze nie nagrana.
Materiał m.in. z tej debiutanckiej płyty zaprezentowano w finałowym koncercie tegorocznej edycji Krawiecka Art Pasaż. Jak, na samym początku, zapowiedział Dariusz Zboch: "zagrają arcydzieła muzyki rockowej i popowej lat 60. i 70.", lat młodości członków, a przynajmniej - najstarszego w zespole - Zbocha. Prawie wszystkie zagrane przez nich utworów znajdują się na liście liście "500 utworów wszech czasów magazynu Rolling Stone" (pełna lista tutaj).
Na dobry początek Kwintet - w składzie Krzysztof Korzeń (kontrabas), Katarzyna Biedrowska (wiolonczela), Jarosław Marzec (altówka), Jakub Łysik (skrzypce wewnętrzne) i Dariusz Zboch (skrzypce zewnętrzne) - zagrał "Tightrope" z repertuaru Electric Light Orchestra. Później przeskoczył do lat 60. i zaprezentował "Can't Help Falling In Love" Króla Rock and Rolla, "Annę Marię" Czerwonych Gitar zagraną w formie lekkiej bossa novy i "Gyöngyhajú lány" (Dziewczyna o perłowych włosach) węgierskiej Omegi - jedynego zespołu zza "żelaznej kurtyny", który zrobił autentyczną karierę na Zachodzie. Ich "Dziewczyna o perłowych włosach", zapewne, zainteresowałaby Bacha, dlatego też zaaranżowano ją w formie preludium i fugi.
Z Węgier, leżących wówczas w Drugim Świecie, przenieśliśmy się na Wyspy Brytyjskie, gdzie Freddie Mercury napisał w 1976 r. "Somebody to Love". Kwintet Śląskich Kameralistów wplótł w ten utwór także fragment innego hitu Queen - "We Will Rock You". Następnie ponownie pokuszono się o coś z polskiego podwórka - "Pod Papugami" napisane przez Bogusława Choińskiego i Jana Gałkowskiego. Utwór nagrany przez Czesława Niemena w 1963 r., a wydany dopiero 6 lat później na płycie "Czy mnie jeszcze pamiętasz?", zespół przerobił na chopinowski walc w stylu rosyjskim.
W 1971 r. The Doors wydali album "L.A. Woman", znalazł się na nim jeden z największych hitów grupy - "Riders on the Storm". Był to ostatni utwór nagrany przed śmiercią wokalisty Jima Morrisona. Na koncercie Kwintetu Ślaskich Kameralistów, rzecz jasna, nie mogło go zabraknąć. Podobnie, jak "Stairway to Heaven" Led Zeppelin, którego muzycy nie przypisali do konkretnego kompozytora, ale - jak zapowiedzieli - była i jesień średniowiecza, i warszawska jesień. Tuż przed rozpoczęciem "Schodów do nieba" zaczął bić kościelny dzwon, ot taki znak z góry.
Podobnie, jak "Stairway to Heaven", także i następne wybrane piosenki znalazły się na liście "The Rolling Stone 500 Greatest Songs of All Time" - "The House of the Rising Sun" The Animals na miejscu 122, "Eleanor Rigby" The Beatles na 137, "Tears in Heaven" Erica Claptona - 362, "Hit the Road Jack" Percy'ego Mayfielda na 377.
"Dom Wschodzącego Słońca" to stara piosenka folkowa, nagrywana przez wielu artystów (m.in. Joan Beaz, Nina Simone i Bob Dylan), jednak to wersja Brytyjczyków z The Animals jest najbardziej znana. Jako, że to piosenka o... "bajzlu", to może Astor Piazzolla zechciałby ją wykorzystać, wszak tematyka obca mu nie była.
Gdy w 1966 r. The Beatles wydali singiel "Eleanor Rigby" (jednocześnie ukazała się także na albumie "Revolver"), wszyscy pytali Paula McCartneya o to kim jest Eleanor Rigby. Podobnie, jak Seweryna Krajewskiego z Czerwonych Gitar o to, kim była tytułowa Anna Maria (podobno prezenterka TVP Katowice, tak przynajmniej podejrzewa D. Zboch).
fot. K. Kadis, http://www.bytom.pl/pl/10/1346626152/4 |
Jedynym reprezentantem lat 90. w secie śląskich Kameralistów była piosenka "Tears in Heaven", napisana w 1991 r. przez Erica Claptona. Jest to ballada powstała po tragicznej śmierci jego syna Conora, który wypadł z 53. piętra nowojorskiego wieżowca. Prawdopodobnie chętnie wziąłby się za ten utwór Mozart.
Po utworze Claptona, zagranym na mozartowską modłę, Kwintet Śląskich Kameralistów przypomniał piosenkę starszą o trzy dekady - "Hit the Road Jack". Następnie pokusił się o przebój Procol Harum - "A Whiter Shade of Pale" (37 miejsce na liście Rolling Stone Magazine), w Polsce znany pod tytułem "Bielszy odcień bieli". Jego główny motyw muzyczny utworu grany na organach Hammonda jest zainspirowany przez Arię na strunie G z III Suity Orkiestrowej D-Dur (BWV 1068) Jana Sebastiana Bacha - nie jest jednak dosłownym cytatem muzycznym. Słychać również odniesienie muzyczne do kantaty Wachet auf, ruft uns die Stimme (BWV 140) tego samego kompozytora. Do suity Bacha dołożyli Johanna Pachelbela z
jego kanonem.
Na koniec zebrana publiczność usłyszała hołd dla rock and rolla, kochanego przez KŚK - "Johnny B. Goode" Chucka Berry'ego z 1959 r. W ramach, zdaje się zaplanowanego, bisu zagrano "Ramaya" Afric Simone'a, piosenkę kojarzącą się Zbochowi z
dzieciństwem. Gdy miał 6 lat, spędzał wakacje w środku lasu. Dookoła tylko drzewa, wagony (jak przystało na członka kolejarskiej rodziny) i nic do roboty. Ale był gramofon i 2
płyty. Jedna to Boney M., a druga wspomniany Africe Simone. Płyta Simone'a była tak "wysłuchana", że tam
gdzie w refrenie było "Ramaya" igła przeskakiwała. Mając to w pamięci Zboch i spółka pokusili się o żart muzyczny na temat
"Ramaya" w formie walca wojskowego.
Po skończeniu publiczność była tak ukontentowana, że nagrodziła Kwintet minutowymi brawami.Na taką reakcję, kontrreakcja mogła być tylko jedna - ponowne wejście na scenę i zagranie kolejnego bisu, tym razem raczej nieplanowanego. Był nim "Kingdom" z drugiej, żydowskiej, płyty - piosenka śpiewana przez dzieci w przedszkolach żydowskich.
Koncert zakończył się o 20:30.
Setlista
- "Tightrope" Electric Light Orchestra
- "Can't Help Falling In Love" Elvis Presley
- "Anna Maria" Czerwone Gitary
- "Gyöngyhajú lány" Omega
- "Somebody to Love" (+ "We Will Rock You ") Queen
- "Pod Papugami" Czesław Niemen
- "Riders on the Storm" The Doors
- "Stairway to Heaven" Led Zeppelin
- "The House of the Rising Sun" The Animals
- "Eleanor Rigby" The Beatles
- "Tears in Heaven" Eric Clapton
- "Hit the Road Jack" Percy Mayfield
- "A Whiter Shade of Pale" Procol Harum
- "Johnny B. Goode" Chuck Berry
- bis: "Ramaya" Afric Simone.
- bis: "Kingdom"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz