niedziela, 26 stycznia 2014

Yellow Cap - Pleasure

Yellow Cap to zespół pochodzący z niemieckiego Görlitz. Został założony w 1998 r. i od tamtego czasu wydał 4 studyjne albumy. 17 stycznia premierę miał kolejny - "Pleasure", wydany nakładem Pork Pie.



Przyznać muszę, że jest to mój pierwszy kontakt z Yellow Cap, a przynajmniej pierwszy dłuższy. Płytę dostałem jeszcze przed premierą, więc gruntowanie ją przesłuchałem. "Pleasure" to 14 utworów (oprócz ska usłyszymy tu trochę soulu, latino i reggae) zaśpiewanych po angielsku, niemiecku oraz portugalsku. Całość w przeważającej części utrzymana w średnim tempie, bez tak charakterystycznej dla wielu niemieckich zespołów "kwadratowości" (a może takową gębę niemieckim zespołom swego czasu przyprawiły, popularne także w Polsce, kapele w rodzaju No Sports, Skaos czy Moskovskaya? - to już pytanie do fascynatów niemieckiej ska-sceny). 

Na płycie usłyszeć można kilkoro gości, m.in. Richarda Alexandra Junga oraz Jaritę Freydank, znaną bardziej pod pseudonimem "JariSoul". Dr. Ring-Ding udzielił się - w swoim dobrze znanym stylu, który chyba nigdy mi się nie znudzi - w "Take a Cab". Zaznaczył także swoją obecność w "No Money Man", aczkolwiek trzeba się dobrze wsłuchać, by go usłyszeć 

Jaritę vel JariSoul słychać na płycie zdecydowanie częściej, i bardzo dobrze! Dla samego refrenu "Boys in Town", który wraz z JariSoul śpiewa wokalista Yellow Cap Kay Natusch, warto mieć na swojej półce ten krążek. "Boys in Town" to zdecydowanie jeden z moich ulubionych kawałków na płycie. Wśród tych naj wymieniłbym także anglojęzyczną wersję "Gabrieli" oraz "Schön daneben" (również z gościnnym udziałem Jarity).

Na płycie znalazła się także druga wersja "Gabrieli", zaśpiewana przez Kaya po portugalsku. Niestety, w przeciwieństwie do piosenek śpiewanych po anielsku, tutaj słychać, że portugalski nie jest ojczystym językiem wokalisty, akcent już nie ten i jakoś mniej buja niż oryginalna wersja. Numer ratują chórki, które śpiewa Adwoa Hackman, urodzona w Monachium wokalistka o ghańskich korzeniach. Zapewne niejedna osoba zastanawia się, dlaczego niemiecki zespół pokusił się o śpiewanie po portugalsku. Jest to pokłosie ubiegłorocznej trasy po Brazylii, gdzie - jak wiadomo -  językiem urzędowym jest właśnie portugalski. O swoich wrażeniach z koncertów w Ameryce Południowej Kay Natusch opowiadał w wywiadzie udzielonym RudeMaker.pl. Także w tym roku Yellow Cap rusza do Brazylii, zespół spędzi tam prawie miesiąc (12.02-18.03).



Trzeba także napomknąć o "Schön daneben", numer ten bowiem został napisany, by wspomóc Pfand gehört daneben, organizację wspierającą... zbieraczy butelek, "osoby, które nie mają wystarczająco pieniędzy na spokojne życie i muszą zbierać butelki, aby dostać za nie pieniądze i z tego żyć", jak dopowiedział w wywiadzie lider Yellow Cap.

"Pleasure" zyskuje z każdym przesłuchaniem, co i rusz w ucho wpadają kolejne instrumentalne smaczki. Dodajmy do tego naprawdę dobry wokal Kaya i dostajemy pierwszorzędny album. Może nie będzie to pretendent do albumu roku, ale i tak jego słuchanie to - jak zapowiada tytuł - prawdziwa przyjemność.    

Płyta została wydana w ładnym digipacku, do tego książeczka z tekstami i zdjęciami zespołu; szkoda jednak, że pominięto w niej teksty utworów bonusowych, tzn. "Schön daneben" i portugalskiej wersji "Gabrieli". Uznajmy to za drobne niedopatrzenie.

W najbliższy piątek odbędzie się koncertowa premiera "Pleasure". Obok Yellow Cap w Scheune Dresden wystąpią DiscoBalls z Czech i Mr Wallace z Holandii.



Recenzję można przeczytać także na 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz