poniedziałek, 28 października 2013

WYWIAD: Samostalni Referenti (Serbia)

W serwisie RudeMaker.pl można przeczytać drugi wywiad z pierwszego numeru "RudeMaker Ska Zine". Tym razem rejony nieco bardziej egzotyczne niż w przypadku Panny Marzeny i Bizonów, aczkolwiek wciąż dość bliskie kulturowo Polsce.


Belgradzka kapela z 17-letnim stażem na małej, ale mimo wszystko istniejącej, serbskiej scenie ska. Zespół z wielkimi jajami lub też, jak mówią rodzimi krytycy, "Ostatnia Gwardia Ska". O tym, co młodych Serbów boli, ale i bawi, mówił wokalista Fefe. Pytania zadawał FJ.





Znalazłem informację, że historia Samostalni Referenti zaczęła się w 1993 r., ale w 2011 wydaliście swoje best of „GreaTESTIS Hits” z okazji 15-lecia istnienia zespołu... Jak to się zaczęło dokładnie i jak obecnie wygląda skład? 

Pomysł na kapelę powstał w 1993 r., ale zaczęliśmy grać w 1996 r. Było pełno zmian osobowych, przez Samostalni Referenti przewinęło się ponad 50 osób. Z pierwszego składu zostałem tylko ja i Ref (gitarzysta). Teraz gramy w 8 osób, a na większych koncertach mamy dwuosobowe wsparcie. Więc tak: Ref (gitara), Lung (trąbka), Platner (puzon), Mishe (skrzypce), Zex (perkusja), Joca (bas), Zulij (akordeon), no i ja - Fefe (wokal). Nasz album nazywa się „The GreaTestis Hits”. To troszkę taka gra słów, slangowo Velika muda (Great Testis) znaczy, że mamy odwagę, nie uznajemy kompromisów. Myślimy, że tego dowodzimy w naszych tekstach, które są o politykach i przewałach, które się dzieją w Serbii od ostatnich 20 lat


  free download



„Wielkie jaja”, całkiem chwytliwe i celne. Jeśli jesteśmy przy tekstach, kto je pisze? I czy mógłbyś nakreślić polskim odbiorcom, o czym śpiewacie, gdyż serbski jest dla Polaków dosyć egzotycznym językiem. Co staracie się przede wszystkim w nich uchwycić? 

Większość tekstów piszę ja i basista, który dołączył do nas kilka lat temu. W 1999 r. podpisaliśmy kontrakt z wytwórnią na pierwszy album, ale pomysł umarł w zarodku, gdy pokazaliśmy im nasze teksty. Wtedy, na dobrą sprawę, dopiero kończył się komunistyczny reżim, więc wszyscy się czegoś bali. Był nawet czas, że byliśmy na celowniku policji. Mówiliśmy, że rząd kontroluje obrót narkotykami, że są największymi złodziejami... Teraz, gdy trochę wydorośleliśmy, śpiewamy raczej o tym, co powinno być ważne dla młodzieży, tym czym dzieciaki żyją - o przyjaźni, wierności i czasami o piłce nożnej. Oczywiście, dalej gnoimy polityków, jakby nie patrzeć są niewyczerpanym źródłem inspiracji. 

Powiedziałeś, że w okolicach końca XX wieku, kończył się reżim. Coś się zmieniło od tego czasu? Musicie jeszcze śpiewać „Police on My Back” Clashów? Albo czy dalej macie problemy, na przykład z obecnością waszej muzyki w mediach?

Tylko ludzie się zmieniają, reszta pozostaje taka sama. Myślę, że ludzie żyją nawet gorzej aniżeli w czasie dogorywania komunizmu (może poza tym, że nie mamy wojen co kilka lat). Ci „demokraci” sprzedają nasze państwo, naszą ziemię i fabryki obcokrajowcom, a i tak ludziom żyje się równie źle. Może teraz policja nas nie ściga, ale od czasu do czasu musimy patrzeć za siebie. Teraz, gdy jesteśmy starsi i mądrzejsi, wybraliśmy inną drogę. Teraz ciśniemy te „niewinne” piosenki do telewizji, żeby mieć większą publikę na koncertach, a na nich z kolei śpiewamy o tym, co nam leży na sercach. Miesiąc temu zrobiliśmy swego rodzaju test na stacjach radiowych. Wysłaliśmy jawnie polityczny kawałek, w którym mówimy o tym, jak niewiele się zmieniło. I wiesz ile stacji to puściło? ŻADNA. Więc myślę, że mamy większy totalitaryzm niż wcześniej.

Może zostawmy politykę na chwilę. A może to w dalszym ciągu jest pytanie „polityczne”? W piątek, ósmego lutego graliście w Zagrzebiu. Jak mówią media, dalej istnieje konflikt pomiędzy Serbami a Chorwatami. Wy jednak nie mieliście problemu zagrać w stolicy waszych zachodnich sąsiadów. Jak zostaliście przyjęci, a co za tym idzie, jak wygląda sytuacja między serbską a chorwacką sceną? 

Powiem tak: nasz akordeonista pochodzi z Chorwacji i bez problemu gra z nami. A w Zagrzebiu było zajebiście. Ludzie byli dla nas naprawdę mili, świetnie nas ugościli. Mamy kawałek dedykowany naszemu miastu – Belgradowi. Nie chcieliśmy go grać, żeby nie było, że ich prowokujemy. Ale na koniec jednak go zagraliśmy i generalnie cały klub śpiewał razem z nami. Ska łączy ludzi, nie patrzymy, czy ktoś jest Chorwatem, Serbem, Słoweńcem czy Bośniakiem. Jeśli ten ktoś jest dobrym człowiekiem, to jest naszym przyjacielem.

   

To, co powiedziałeś, to chyba najlepszy przykład „łączenia przez ska”. Teksty, poprzez swoją szczerość i celowanie w polityczny syf, wyglądają na inspirowane Sham 69 i The Clash. A co z kolei jest największą inspiracją dla muzyki SR? Innymi słowy, czego słuchacie? 

Masz rację. Jeśli wsłuchasz się w intro na naszej płycie, to możesz usłyszeć Joe Strummera. Nagraliśmy też cover „They Don't Understand” z repertuaru Sham 69, pt. „Ne razumeju”. Wszyscy wyrastaliśmy słuchając punk rocka i prawda jest taka, że The Clash są dla nas wzorem, jeśli chodzi o teksty. Od strony muzycznej, wszyscy lubimy ska. Od pierwszego, jamajskiego, aż po trzecią falę. Jedyne za czym nie przepadamy to amerykańskie ska, The Toasters na przykład. Bardzo lubimy skankowe kapele ze Słowacji, Czech, Polski czy też Bułgarii. Myślę, że będziesz wiedział o co chodzi. Myślę, że ludzie w tych krajach, które wymieniłem, mają podobną mentalność, wszyscy mieliśmy podobną sytuację polityczną. Wybacz, że tak wraca temat polityki w naszej rozmowie, ale muzyka bez tekstów, które piętnują to, co jest w społeczeństwie złe, nie jest dla nas muzyką w pełnym tego słowa znaczeniu.

Wspomniałeś o Polsce. Znasz jakieś polskie grupy grające ska albo czy byłeś na jakimś koncercie polskiej kapeli?

Jasne. Osobiście znam kilka. Skambomambo, Skankan, Blade Loki z tą seksowną wokalistką, ale przede wszystkim lubię Akurat. Ich album „Pomarańcza”, dla mnie jest jednym z najlepszych ska-albumów, jakie kiedykolwiek słyszałem. Bardzo lubię i szanuję też (choć nie grają ska) Analogsów. Naturalnie Vespa, są świetni, oraz mało znana, a na to według mnie zasługująca Taumaturgia. To jak łączą ska, folk i punk, jest po prostu niesamowite. Mieszkałem pewien czas w Gdyni, ale niestety nie miałem okazji zawitać na jakiś koncert skankowy. 

Jako że jesteśmy „za granicą”, to czy mieliście propozycje grania w środkowej i zachodniej Europie? 

Mieliśmy kilka koncertów na Słowacji w zeszłym roku, i było to ciekawe doświadczenie. Kluby były pełne, ludzie byli świetni, chociaż nie znali żadnych piosenek. Okazywali nam również wsparcie śpiewając „Kosovo je Srbija” wielokrotnie w trakcie gigu. Teraz planujemy kolejną trasę po Czechach i Słowacji. Jest serbska grupa Neozbilijni Pesimisti, z którymi się przyjaźnimy, a którzy grali w Polsce w zeszłym roku. Obiecali nam połapać jakieś kontakty w Polsce, więc może kiedyś u was zagramy. Byłoby zajebiście.

   

Też tak myślę. A jakieś ciekawe spostrzeżenia na temat „zachodniej Słowiańszczyzny”? Pomijając wsparcie oczywiście. Wasza scena różni się od tej bardziej zachodniej?

Myślę, że im bardziej idziesz na zachód, tym scena jest silniejsza. W Serbii nie mamy sceny ska. Mamy dwie albo trzy kapele tego typu. W Belgradzie, w którym żyje ponad 2 mln ludzi, jesteśmy jedyną kapelą ska, co jest naprawdę żałosne. Ale Serbowie bardziej się interesują folkową turecką czy też grecką muzyką, co się robi coraz bardziej chujowe. Odnoszę wrażenie, że ludzie w Serbii nie szanują swoich własnych wykonawców. Mamy o tyle szczęście, że nie żyjemy z robienia muzyki, więc możemy mieć na wszystko wyjebane. Robimy, co chcemy i to nam odpowiada. 

Ale przecież mieliście jedną z pierwszych ska grup w południowo-wschodniej Europie, mówię tu o Kontraritam. Nie było zainteresowania, czy było, ale też gdzieś przepadło? 

Kontraritam byli naprawdę świetnym zespołem. No, ale Serbowie niespecjalnie podniecają się ska. Nagrali jeden album, po czym zniknęli. Po nich nie było żadnego ska, aż do chwili powstania Samostalni Referenti. To luka około 15 lat. I, szczerze mówiąc, kiedy zaczynaliśmy, myśleliśmy że byliśmy pierwszym ska zespołem w Serbii w ogóle. Myślę, że to dobrze pokazuje, jak „popularny” był Kontraritam, co jest przykre, bo naprawdę fajnie grali.

   

Teraz gracie dłużej, niż trwała ta luka. Więc chyba nie jest aż tak źle. Kto słucha waszej muzyki? Wspomniałeś kilka pytań wcześniej o piłce nożnej, otóż spotkałem się ze stwierdzeniem, że punk jest bardzo popularny w środowisku kibicowskim. A czy ska, jakkolwiek, też jest w nim zauważane?  
Jest sektorówka wśród kibiców Partizana: Skins and Punks and Football fans. W Serbii punk rock wraca na trybuny i nie skłamię, jeśli powiem, że wielu naszych fanów jest aktywnymi kibicami piłkarskimi. Ale mamy naprawdę wielki przekrój publiki na koncertach. Pierwsze rzędy to chuligani, kibice, a cała reszta to ludzie, którzy podzielają nasze poglądy i lubią po prostu potańczyć. A tak wracając do kibiców jeszcze, to naprawdę podoba mi się to, jak polscy i rosyjscy „bojowi kibice” organizują ustawki poza miastami, dzięki temu przynajmniej są ograniczone ofiary wśród osób postronnych. Miło wspominam czas spędzony wśród kibiców z Gdyni, myślę że połowa z nich to byli rugbyści lokalnej drużyny. Sprawdź Grupa JNA, punk dedykowany Partizanowi. Wydali ostatnio płytę i moim zdaniem robią świetną robotę w dziedzinie promowania dobrych nawyków muzycznych na trybunach, ponieważ wielu kibiców w Serbii „siedzi” albo w folku, albo techno. 

Stwierdziłeś, że wielu waszych fanów to aktywni kibice. Zgaduję, że Partizana. Jak wszyscy wiedzą (a jak nie, to powinni), Partizan i FK Vojvodina niespecjalnie się lubią. Tak więc, mieliście jakieś koncerty w Nowym Sadzie? 

Ja kibicuję Partizanowi. Jako Samostalni Referenti nie jesteśmy „w barwach”. Prawda jest taka, że Grobari (Partizan) i Firma (Vojvodina) biją się często. W kwietniu mamy grać koncert w Nowym Sadzie, ale nigdy nie mieliśmy tam problemów. Jedziemy grać i mieć frajdę, i przy okazji wielu ludzi nas tam lubi. Swoją drogą Nowy Sad jest chyba najbardziej skankowo-punkowym miastem w Serbii. Mają tam mnóstwo świetnych kapel. A tak przy okazji, to podoba mi się styl Firmy. Starają się iść „starą szkołą” kibicowania, co naprawdę podziwiam.

   

No to znowu, jakby nie patrzeć, mamy przykład „łączenia poprzez ska”. Mógłbyś podać polskim słuchaczom jakieś dobre serbskie zespoły, jeśli macie tylko kilka skankowych, to może jakieś skinhead reggae? 

Nie ma zbyt wielu prawdziwych skinów w Serbii. Większość się gubi. Są nacjonalistami, ale nie nazistami, no i wtedy prostują prawą rękę. Jak dla mnie to dziwne, że Serb prostuje prawą rękę, jak nazista. Chociaż to dość śmieszne. No, ale do rzeczy. Ska – Proces, Lost Propelleros, Pelagijska Argosija. Reggae – Irie FM, Del Arno Band, Che Guerillaz, to takie warte wspomnienia. 

Więc „syndrom prawej ręki” jest znany we wszystkich krajach słowiańskich. Prawie 20 lat za wami, jakie plany na przyszłość? 

Wiem, to tragiczne. Adolf chciał nas martwych, a teraz mu salutujemy. No, jak to ktoś z The Clash rzucił: gdyby Hitler wpadł do nas dziś, to posłaliby mu limuzynę. Ale wracając do tematu. Nie pytaj o plany, bo nigdy planów nie mieliśmy. Wszystko, co robiliśmy, było kwestią chwili. Chcemy grać, jak najwięcej się da, chcemy nakręcić teledysk do „Zene i Vino” (Kobiety i Wino), ale jak to wszystko się potoczy – nie wiem. Więc plan jest taki, żeby się bawić, mieć radość z robienia muzyki, no i zobaczymy, gdzie nas poniesie. Wycieczki bez planów są przecież najciekawsze.

   

Kobiety i wino, jak wiadomo, to synonim dobrej zabawy. Więc tego wam właśnie życzę i mam nadzieję, że kiedyś zawitacie do Polski. Chcielibyście coś przekazać polskim fanom? Ta piosenka ma też inną nazwę: „kumple i piwo”. Jedyne, co mogę powiedzieć Polakom to: wspierajcie lokalne zespoły, nieważne jak chujowo by grały. Kiedy zaczynaliśmy, mówili, że jesteśmy najgorszą rzeczą w serbskim rock and rollu. No, a teraz nazywają nas Ostatnią Gwardią Ska w Belgradzie. Bez kapel, nie ma sceny, więc zamiast krytykować na facebooku, idźcie na koncert albo załóżcie własny band i róbcie coś dla muzyki. A może to była wiadomość do serbskich fanów przez polskich i waszego zina… Dzięki za wywiad! 

Dzięki za wywiad i powodzenia w przyszłości.





 SAMOSTALNI REFERENTI w sieci:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz